baner barklynews

Basia Zapała
27 czerwca 2023

Szczeniaczki. Słodkie kuleczki, pełne uroku i rozczulające nas na każdym kroku, czy szatańskie kurwiątka bejbi doprowadzające nas do łez, bynajmniej nie wzruszenia? Jak to naprawdę jest, kiedy w naszym życiu pojawia się szczeniak?

O czym przeczytacie w Barkly News?

Chciałabym podzielić się z Wami przemyśleniami i przygodami z życia ze szczeniakiem. Miałam to zrobić jak Stefan był mały, ale mi się nie chciało,
a potem głowę miałam w innych sprawach. Trzymajmy kciuki, żeby tym razem się udało. Bohaterem tych wypocin, będzie oczywiście najmłodszy członek czworonożnej ekipy Psiego ABC, czyli Ferdynand!

bn11

Jak to się zaczęło?

Pojawienie się Ferdka w domu było pełne emocji, było trochę oczekiwań, a trochę niepewności jaki będzie. Podróż do domu nam poszła bardzo sprawnie i mimo początkowych turbulencji brzuszkowych wylądowaliśmy gładko w Warszawie. Całą drogę piesek kimał, a była to droga długa bo aż spod Hamburga do Warszawy. No prawie całą, bo na początku postanowił 2 razy się zrzygać, z czego jednego pawia łapałam w kocyk, który dostał od hodowczyni, a drugiego w ręce.

Wróciliśmy w nocy i poszliśmy właściwie od razu spać, bez zbędnego przedstawiania nowemu domownikowi emcztery. Bez owijania w bawełnę – nikt nie miał na to siły i ochoty, po łącznie około dobie w podróży. Ferdek, na szczęście, jak na pierwszą noc w nowym miejscu zachował się super.
Na początku jak położyliśmy się do łóżka chwile się pokręcił, przyniosłam mu posłanie, żeby ułatwić mu pójście spać i bez lamentów w ciągu 15 min kimał do rana, bez budzenia nas
w nocy.
Jak się wyspaliśmy i ogarnęliśmy rano do stanu względnej poczytalności, to przyjechała Emilka ze Stefanem i zrobiliśmy chłopakom zapoznanie, które poszło gładko. 

Śpieszę z wyjaśnieniem – Stefan był z ciociami i wujkami na nocowaniu u psiej kumpeli, żebyśmy mieli luz
z wprowadzaniem młodego w nowe miejsce, bez martwienia się dodatkowo, czy zmęczony szczeniak i stęskniony Stefan dadzą radę, oraz czy nasze umysły po podróży będą wystarczająco trzeźwe, żeby im w tym pomóc.

bn2

Psy nas zaskakują

Ile byśmy o psach nie wiedzieli i jakiej wiedzy byśmy nie przyswoili zawsze uda im się zrobić coś, czego się nie spodziewaliśmy. Tak się stało też
w przypadku Ferdka, i o ile po Stefanie spodziewałam się, że będzie chciał bawić się ze szczeniakiem, to po szczeniaku nie spodziewałam się, że nie będzie chciał wcale.

bn33

Cieszę się, że chłopaki na siebie trafili, bo Stefan bardzo ośmielił i zachęcił do siebie Ferdka,a z drugiej strony młody fajnie potrafi stopować i sam(!) regulować czas zabawy, dzięki czemu ja właściwie rzadko kiedy muszę się wtrącać w ich interakcje. Już pierwszego dnia Stefan pokazał Ferdkowi,
że on jest dobra morda, że klatką się z nim podzieli (mimo że Ferdek miał kojec przygotowany), że gryzakami można się wymieniać, a zabawkami dzielić lub przeciągać. Od początku obserwuje jak ich relacja się pogłębia, na ile sobie wzajemnie pozwalają i jak potrafią sami rozwiązywać swoje problemy.

Czy szczeniaczek to tylko lukier, brokat i jednorożce?

Bynajmniej 😅 Czy miałam przez pierwszy tydzień absolutne Puppy Blues? Oczywiście. Czy to normalne? Jak najbardziej!
Ja na szczęście byłam gotowa na to, że gówniarz który spędził 4 miesiące w hodowli może mieć różne swoje straszki i śmieszki. Na początku do śmiechu nie było na pewno mi, bo Ferdek był mocno zaniepokojony miastem, szczekaniem psów, przechodzącymi z obcymi psami ludźmi itp.
Na ile to było zmęczenie materiału podróżą, a na ile realny problem – tego nie dowiem się zapewne nigdy.

W pierwszym tygodniu jego pobytu wdrożyłam operacje odczarowujemy pieski, bo w tym widziałam największy problem. Zaangażowani w pokazanie Ferdynandowi, że pieski są git zostali wszyscy psi wujkowie i ciocie. Pierwsze spotkania odbywały się w obecności Stefana, żeby młody miał plecy i zobaczył, że pieski to kumple, nie straszki. Psy, z którymi zapoznałam młodego na początku to byli dobrzy kumple i kumpele Stefcia. Dzięki temu Ferdek mógł doświadczyć fajnych kontaktów z psami, oraz obserwować jak pies, któremu ufa bawi się z innymi psami i pokazuje mu,
że serio są spoko.

We wszystkim też dbałam o umiar. Nie zabrałam go w pierwszym tygodniu naszej znajomości na zajęcia psiego przedszkola czy spacer socjalizacyjny, chociaż oczywiście miałam taką możliwość. Dlaczego? Dlatego, że po prostu zdaję sobie sprawę z tego, że dla psa, który przebył długą drogę do nowego domu i dopiero aklimatyzuje się w nowym miejscu to by było po prostu za dużo. Nawet jeśli pozornie by dawał radę, bo zapewne położyłby się z boku i obserwował czy nawet usnął. Takie zachowanie też może być strategią radzenia sobie ze stresem i nie należy tego nadużywać, zwłaszcza ze szczeniakiem.
Jednocześnie ja starałam się, przy pomocy Stefana i bez, pokazać mu że miasto też jest git, i to że irytujący pudel sąsiadki drze japę na wszystko co się kręci pod balkonem można olać, a dodatkowo jeszcze dobrze zjeść.

Co przez pierwszy tydzień wyryczałam się w chusteczki, rękawy i słuchawkę Emilki to moje. Kolejne tygodnie są na szczęście tylko lepsze!
Ściskam z tego miejsca wszystkich, którzy przeżywają szczeniaczkowe rozterki, nie jesteście sami! Ważne, żeby zrobić wszystko żeby było tylko lepiej!